Wyjazd motocyklowy: padło to padło, nie ma co drążyć tematu, czyli o tym jak nie zdobyliśmy Westerplatte…

Miało być pięknie – weekend, trzy motocykle, przejechane 600 km, Westerplatte, Trójmiasto, Stegna, Sztutowo… Niestety złośliwość rzeczy martwych, a konkretnie awaria jednego z motocykli, pokrzyżowała nam wszelkie plany na ten wyjazd motocyklowy. Na szczęście, pomimo przeciwności losu, weekend można zaliczyć do udanych. Ale od początku…

Wyjazd ten planowaliśmy już od dłuższego czasu. Rozmowy na temat trasy, ekwipunku, miejsc, które chcemy odwiedzić.
Sobotni poranek przywitał nas dosyć obfitym deszczem, przez co nasz start opóźnił się prawie o godzinę. Gdy przestało padać każdy z nas niepewnie zerkając na niebo przytroczył bagaż do maszyny, odpalił silnik i ruszył w stronę punktu zbornego. Postanowiliśmy wyruszyć na nasz wyjazd motocyklowy ze stacji benzynowej położonej przy wylocie z Olsztyna w stronę Dobrego Miasta. Olsztyn zostawiliśmy za sobą przed ósmą.

Na początku wszystko szło gładko. Piękne słońce, lekki wiatr, pusta droga…. Jedynie asfalt był lekko mokry po porannej ulewie. Niestety mokra nawierzchnia była początkiem końca całej wyprawy.
Po 40 kilometrach, w Dobrym Mieście, w jednym z motocykli dała o sobie znana już z wcześniejszych naszych tras w deszczu usterka (po wcześniejszej dłubaninie i wymianie świec nie spodziewaliśmy się jej nawrotu, tym bardziej, że nie zapowiadali większego deszczu). Woda z mokrego asfaltu chlapiąca po motocyklu powodowała zwarcie w instalacji, co skutkowało gubieniem iskry i zalewaniem świec.
Krótki postój, szybka wymiana świec i motocykl odpalił. Po szybkiej ocenie sytuacji (sprzęt pali, słońce suszy asfalt, na niebie nie widać nic niepokojącego), w niesłabnących, dobrych humorach zdecydowaliśmy się jechać dalej (chociaż właściciel pechowego motocykla zaczął wątpić w sukces wyprawy i zaczął marudzić o powrocie). Dobrze byśmy zrobili gdybyśmy go posłuchali…

wycieczka motocyklowa awaria na drodze Nie ujechaliśmy nawet 15 km kiedy poczuliśmy na sobie pierwsze krople, pierwszego z przelotnych deszczy, które zaczęły nas nękać. Pomimo otaczającej nas ze wszystkich stron wody motocykl kolegi dzielnie parł dalej. Do czasu… W Ornecie na pierwszym rondzie usterka ponownie dała osobie znać. Postanowiliśmy przeczekać kolejny już przelotny deszcz pod przydrożnym drzewem, zjeść śniadanie, ponownie sprawdzić świece i podjąć decyzję co robimy dalej…
Świece oczywiście były zalane. Kończyły nam się zapasy nowych. Krótka piłka – zahaczając o lokalny sklep motoryzacyjny w celu zakupu kilku par świec, ruszamy w drogę powrotną z nowym celem – działka nad jeziorem w Biskupcu położonym w pobliżu Olsztyna. Miejscówka należy do jednego z kolegów – uczestników pechowej wyprawy. Stwierdziliśmy, że jak będziemy krążyć bliżej Olsztyna, łatwiej w razie czego będzie ogarnąć motocykl, jeśli ostatecznie padnie.

wycieczka motocyklowa postójWciąż w dobrych humorach, żartując z sytuacji, ruszyliśmy w stronę Olsztyna. W ciągu 20 kilometrów jeszcze dwa razy walczyliśmy z awarią i świecami, by w Dobrym Mieście stanąć na dobre. Motocykl gasł, nie miał w ogóle mocy. Po krótkiej dyskusji podjęliśmy decyzję o telefonie do kolegi posiadającego przyczepę. Po 2 godzinach od telefonu motocykl był załadowany do transportu. Już we czwórkę postanowiliśmy mimo wszystko kontynuować nasz wyjazd motocyklowy i ruszyć w kierunku Biskupca. W naszych głowach urodził się chytry plan naprawy motocykla przy grillu i dobrej whisky.

motocykl Yamaha Virago na przyczepieNie będę wdawał się w szczegóły dotyczące wieczoru, gdyż każdemu z nas lekko się zacierają. Najważniejsze jest to, że każdy element naszego planu – zarówno grill z whisky, jak i naprawa motocykla – został zrealizowany.

motocykle w krzakachW niedzielę niespiesznie dochodząc do siebie snuliśmy się po jeziorze w kajakach. Po południu ogarnęliśmy się i okrężnymi, bocznymi drogami, korzystając z pięknej pogody, znów na trzech motocyklach i w asyście samochodu z przyczepą dojechaliśmy do Olsztyna.
Pomimo niezrealizowanych planów, z weekendu jesteśmy bardzo zadowoleni. Westerplatte i Trójmiasto nie uciekną. Przed nami jeszcze cały sezon…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *