Niedawno była motocyklowa jednodniówka na dwa motocykle. Tym razem pojechaliśmy w trójkę. Naszym celem była trasa motocyklowa z widokiem na Tatry – jedna z najpiękniejszych tras motocyklowych
Plan był prosty. Pakuję najpotrzebniejsze rzeczy. Zwołuję ekipę. Jedziemy. Czy coś mogłoby pójść nie tak? No cóż. Tym razem towarzyszyła mi między innymi klasyczna Yamaha SR500. Piękny sprzęt, którym nie mieliśmy okazji jechać nigdzie dalej. W razie wu – nie byliśmy zdani sami na siebie. Do mnie i Mariusza dołączył Sławek na swojej DIVIE.
Trasa motocyklowa – początek przed Myślenicami
Umówiliśmy się na stacji przed Myślenicami. Zatankowaliśmy i ruszyliśmy w trasę. Już na początku mieliśmy małą obsuwę czasową, ale na szczęście to nie na mnie trzeba było czekać. Przynajmniej nie tym razem. 🙂
Warto ubrać się w trasę motocyklową
Poranki są coraz chłodniejsze, więc cieszyłam się z założonej bielizny termoaktywnej, kominiarki z kołnierzem i podpinek, które miałam w kurtce i spodniach. Po założeniu tego wszystkiego było naprawdę przyjemnie. A widoki? Już na samej zakopiance zachwycałam się górami, a wiedziałam, że to co najpiękniejsze było jeszcze przed nami.
Trasa motocyklowa – na początek Zakopianka
Pojechaliśmy zakopianką ze względu na szybkość pokonywania kilometrów, a tych trochę planowaliśmy zrobić. Jazda motocyklem z rana – jeden z najlepszych sposobów na rozpoczęcie dnia.
Zakopianka nie jest jeszcze w pełni ukończona, ale i tak jechało się nią dużo lepiej niż jeszcze kilka lat temu. Prace trwają, więc może w końcu doczekamy się wygodnego połączenia z Krakowa do Zakopanego. Z perspektywy motocykla trasa zawsze wygląda lepiej. Było pięknie. Przy lepszej widoczności widać rozciągające się góry – tym razem te góry były jakby za mgłą.
Patelnia Chabówka – Obidowa, czyli przystanek podczas trasy motocyklowej
Trasa motocyklowa przebiega przez miejsce doskonale znane motocyklistom z południowej polski – i pewnie nie tylko nam. Patelnie Chabówka. Odcinek zakopianki z ostrymi zakrętami. Asfalt o dobrej nawierzchni. Co więcej potrzeba, żeby zachęcić motocyklistów do sprawdzenia swoich umiejętności w tym miejscu? To miejsce kontrowersyjne ze względu na nielegalne wyścigi, które się tutaj odbywały. Doszło do tego, że organizator nazywał motocyklistów zawodnikami, mierzone były ich czasy, schodzili na kolano, stawiali motocykl na koło, a w nagrodę mieli otrzymać puchary… nie zapominajmy, że to droga publiczna. W ruchu ulicznym tego typu inicjatywy stanowią ogromne zagrożenie. Niestety, w tym miejscu wydarzyło się bardzo dużo wypadków – w tym śmiertelnych. Wzdłuż drogi poustawiane są krzyże z kaskami przypominające o ich ofiarach.
Co warto zabrać w trasę motocyklową?
Zrobiliśmy krótki postój na parkingu nad zakrętami, przy kościele pw. Św. Krzyża. Chłopaki pomogli mi dokręcić lusterko – pamiętajcie, zawsze warto mieć przy sobie podstawowe narzędzia. I trytytki. Tak na wszelki wypadek.
Słońce było coraz wyżej, temperatura rosła, więc można było zdjąć podpinkę ocieplającą i schować ją do torby. Po krótkim rozprostowaniu nóg i przedyskutowaniu dalszej trasy ruszyliśmy dalej.
Im bliżej gór, tym ładniej. Góry to coś, co uwielbiam – zarówno z perspektywy turystki zdobywającej szczyty, jak i podróży z widokiem na góry.
Po drodze mieliśmy odrobinę szutru, więc można było poczuć odrobinę szaleństwa. Prawie jak na polnej drodze z dala od cywilizacji.
Trasa motocyklowa coraz dalej od cywilizacji
I faktycznie – byliśmy coraz dalej od jakiejkolwiek cywilizacji. Jechaliśmy drogą taką, jaką lubię. Wąska, kręta, gdzieniegdzie stał jakiś domek. Dojechaliśmy do miejsca uwielbianego przez miłośników pięknych widoków. Przełęcz nad Łapszanką, z której rozciąga się panorama na Tatry. Co tutaj dużo mówić – to warto przeżyć, tutaj warto dotrzeć.
Przełęcz nad Łapszanką i Burzowa Kapliczka
Na przełęczy znajduje się tak zwana burzowa kapliczka, która stoi w tym miejscu od 1928r. Dlaczego burzowa? W wieży jest dzwon, który miał ostrzegać mieszkańców okolicznych wsi przed nadciągającą burzą i „odstraszać pioruny”. Dawniej wierzono, że bicie w dzwon kapliczki spłoszy płanetników, czyli demoniczne istoty zsyłające burzę i grad.
Przy kapliczce znajduje się tablica upamiętniająca tragiczną śmierć z lipca 1967 roku, kiedy to mieszkaniec Łapszanki Franciszek Kapołka zadzwonił dzwonem, żeby ostrzec przed burzą – wtedy poraził go piorun i mężczyzna zginął na miejscu.
To miejsce jest niesamowite – idealne do tego, żeby przystanąć, odpocząć, nacieszyć oczy widokami i poczuć spokój tego miejsca.
Nas jednak wiodła chęć pokonania jeszcze wielu kilometrów tego dnia. Porozmawialiśmy chwilę z przechodzącymi turystami i pojechaliśmy dalej.
Trasa motocyklowa w poszukiwaniu dalszych wrażeń
Kolejne kilometry pokonywaliśmy powoli, żeby móc chłonąć piękno tego rejonu. Jechaliśmy przez Bukowinę Tatrzańską, doskonale znaną turystom między innymi z term i stoków narciarskich. I oczywiście doskonałego widoku na Tatry. Co ciekawe, jadąc dalej Głodówką w stronę Łysej Polany, przejechaliśmy przez najwyżej położony punkt publicznej drogi asfaltowej w Polsce. Zapewne wielu z Was kojarzy tę polanę przy drodze, przy której można zatrzymać się i zrobić pamiątkowe zdjęcie. Najlepsze obrazy oczywiście zostają w głowie. Wspomnienia. Tego nie da się zapomnieć.
Coraz więcej parkingów na trasie motocyklowej
Po drodze mijaliśmy coraz więcej parkingów, na których można było zostawić pojazd i pójść szlakiem w stronę Morskiego Oka. Z tych lokalizacji było jeszcze daleko do początku szlaku i można podjechać busem na początek szlaku. Skoro już tutaj parkingi były pełne, założyłam, że w Palenicy Białczańskiej skąd zaczyna się szlak, jest jeszcze gorzej. O tej porze to nic dziwnego. Nieraz jak przyjeżdżałam na ten główny parking przy szlaku o 6 rano, już połowa miejsc była zajęta. A ten parking jest przecież bardzo duży. Trzeba jednak mieć na uwadze to, że to dobra baza wypadowa nie tylko do Morskiego Oka, ale i na wiele wyższych szczytów. I przypominam, że aktualnie na parking w Palenicy Białczańskiej i Łysej Polanie dostaniemy się tylko wtedy, gdy kupimy bilet online.
Trasa motocyklowa przez drogę Oswalda Balzera
Dotarliśmy do drogi Oswalda Balzera, który był polskim historykiem prawa i profesorem Uniwersytetu Lwowskiego. Balzer na stałe wpisał się w historię Tatr dzięki swej bezinteresownej pomocy w granicznym sporze o Morskie Oko między Galicją a Węgrami. Studiował rozmaite dokumenty, wziął udział w wizji lokalnej przy Morskim Oku i w 1902 wygłosił mowę obrończą, w wyniku której sędziowie zadecydowali o pozostawieniu Morskiego Oka wraz z otoczeniem Galicji.
Widokowa trasa motocyklowa
Ta droga uznawana jest za jedną z najpiękniejszych w Polsce. Mogę się z tym zgodzić. Kręta droga przez las, dobra nawierzchnia… dojechaliśmy do Łysej Polany, czyli miejsca, w którym można rozpocząć pieszą górską wędrówkę, albo pojechać stąd w stronę Zakopanego i wrócić inną drogą, na przykład przez Czarny Dunajec. Tutaj też jest przejście graniczne i możemy przejechać na słowacką stronę. Po drugiej stronie rzeki Białka czekają na motocyklistów ciekawe, naprawdę bardzo ciekawe trasy. Jedną z nich podzieliliśmy się w filmie na naszym kanale #TYLKOjazda.
Spróbuj trasy przez Czarną Górę , Brzegi , przejście graniczne którego nie ma do Osturnej na Słowacji (zwykle sesje ślubne z piękną panoramą ) potem na Tatrzańską Łomnicę , Smokowiec, Liptowski Mikulasz, Zuberec i gorąca kąpiel w Meander Parku ( strój kąpielowy się przyda) potem Czarną Góra , obiad U Śliwy i powrót… Służę informacjami jakby co….
Dobra propozycja! Już zapisałam, niedługo zrealizuję! 🙂
Może jakaś mapka?
Jasne! Zawsze dołączamy link do trasy w opisie filmów na YT. Zapraszamy do oglądania! I oczywiście do jazdy 🙂 https://goo.gl/maps/5HWEwc5ud7PsVRBX7
Witam,proponuje się przejechać trasą z Nowego Sącza do Bielska,może wystarczy Andrychów-to są widoki,ale musi być pogoda,DK 28 do Andrychowa a potem to już można jak się chce 🙂
Oj tak, 28 to jedna z fajniejszych dróg w małopolsce. Szczególnie lubimy odcinek Nowy Sącz – Limanowa 🙂