Coraz więcej osób decyduje się na przyjazd w Bieszczady. Nic dziwnego – tutaj jest pięknie. Niesamowita przyroda, spokój i klimat przyciągają jak magnes. Można rozkoszować się odpoczynkiem nad wodą, wędrować przez rozległe połoniny, podziwiać drewniane cerkwie i próbować lokalnych smaków. I można podróżować śladami „Watahy” – kultowego, polskiego serialu ostatniej dekady.
Bo to właśnie w Bieszczadach nagrano kultowy serial Wataha, w którym możemy przyjrzeć się pracy funkcjonariuszy straży granicznej. Jeśli ktoś jeszcze go nie oglądał – zachęcam do obejrzenia, ale uprzedzam, że bardzo wciąga. Wiedzą o tym ci, którzy przez trzy sezony z zapartym tchem śledzili losy Rebrowa i pozostałych bohaterów, próbując razem z nimi znaleźć odpowiedź na pojawiające się pytania. Poza trzymającą w napięciu historią i ciekawym ukazaniem relacji międzyludzkich, bardzo dużym walorem serialu są piękne kadry przedstawiające potęgę i piękno Bieszczad – gór, lasów, dróg i charakterystycznych dla tego regionu retort, tartaku czy budynków służb mundurowych.
Widzowie serialu mają przyjemność obejrzenia pięknego obrazu na ekranie – a ja podczas motocyklowej wyprawy w Bieszczady zdecydowałam, że odszukam miejsca, w których nagrywano sceny produkcji. Ze względu na ograniczony czas nie dotarłam do wszystkich, ale podzielę się tymi, które zobaczyłam.
Odkrywanie miejsc związanych z serialem „Wataha” rozpoczęłam w miejscu zakwaterowania podczas mojej wycieczki, czyli w „Bazie nad Roztokami” w Tarnawie Niżnej. To tutaj znajdował się filmowy ośrodek dla uchodźców – w serialu został podpalony, ale jak widać, w rzeczywistości dalej obiekt – oczywiście w innym przeznaczeniu – nadal funkcjonuje. Baza jest prowadzona przez Radka – bardzo sympatycznego i pomocnego, o czym miałam możliwość wielokrotnie przekonać się podczas pobytu. Oferta noclegowa obejmuje wynajęcie pokoju albo spędzenie nocy na polu namiotowym – na którym słychać kojący szum potoku Roztoki.
50 km od cywilizacji nie ma sieci sklepów i restauracji – warto skorzystać z możliwości zjedzenia posiłku przygotowanego w gastronomicznej części bazy. Można zamówić śniadanie, a polecam również spróbowanie któregoś z dań obiadowych – aby poznać lokalne smaki. Ja miałam okazję spróbować łemkowskich i bojkowskich pierogów – łemkowskie są z kaszą gryczaną, bojkowskie z czosnkiem niedźwiedzim. Bardzo smaczne. Zwłaszcza te drugie mi smakowały – miały wyrazisty smak, którego dotąd nie znałam.
Sam pobyt w „Bazie nad Roztokami” jest przyjemnością – to niesamowicie klimatyczne miejsce. Świadomość, że wnętrze przearanżowano na ośrodek dla uchodźców na potrzeby ulubionego serialu sprawia, że całość nabiera jeszcze bardziej specyficznego charakteru. Przygotowana do dalszej eksploracji mogę ruszać dalej: śladami „Watahy”.
Przed wyruszeniem podeszłam do sklepiku w bazie, w poszukiwaniu wskazówek do dalszej trasy. W środku jest kilka pamiątek przypominających, że to miejsce stanowiło plan filmowy serialu. A to plakaty z autografami Leszka Lichoty grającego Wiktora Rebrowa i Aleksandry Popławskiej, czyli prokurator Dobosz. A to zdjęcie komendanta Markowskiego, w którego wcielił się Andrzej Zieliński. Przy drzwiach wisi mundur straży granicznej – usłyszałam, że mogę go przymierzyć – oczywiście skorzystałam z tej możliwości. Na ścianie wisi tablica z napisem „Przejściowy ośrodek dla uchodźców” – ta sama, którą można było zobaczyć w serialu. Pod nią znajduje się pochodnia, którą w jednej ze scen budynek podpalono.
W rzeczywistości obiekt funkcjonuje, jest w dobrym stanie i stanowi punkt wypadowy lub przystankowy dla turystów, którzy dotrą w te strony. W sklepie znajduje się wszystko, czego potrzeba do zaspokojenia małego głodu i wielkiego pragnienia 😉 Można też zakupić mapy, pamiątkowe kubki, magnesy, koszulki i wiele, wiele innych.
Ja tutaj przyszłam po to, by znaleźć ślad serialu. I jest – kolejny. List gończy za Wiktorem Rebrowem. W serialu wielu ludzi było zaangażowanych w jego poszukiwania – teraz ja udam się do miejsca, w którym wiem, że często przebywał.
Po przejechaniu około kilometra drogą w stronę osady Muczne docieram do ruin mostu kolejowego – mogliśmy je zobaczyć między innymi w 2. odcinku 2. sezonu, gdy Rebrow próbuje ochronić siebie i uciekającego przed nim Halida, syna Alsu Karimowej, przed zauważeniem przez patrolującego teren Ukraińca. Tutaj płynie potok Roztoki.
Motocykl zostawiam przy ruinach mostu i idę drogą w głąb lasu – do miejsca niezwykle istotnego w fabule serialu. Po drodze mijam przygotowane drewno – to częsty widok w tym rejonie. Wycinka drzew i ciężarówki wiozące drewno stanowią stały element tutejszego krajobrazu. Jest wcześnie – dochodzi siódma rano. Panuje absolutna cisza, dzień dopiero się budzi. Gęsty las wydaje się skrywać jakieś tajemnice – efekt potęgują historie z „Watahy”, które mam w głowie. Wyobraźnia pracuje. Droga, którą idę pnie się coraz wyżej. Jest pięknie. Rześkie, leśne powietrze, widoki i dreszczyk emocji pobudzają lepiej, niż kawa.
Jestem już blisko. Kamienne schodki po lewej stronie drogi prowadzą do punktu widokowego Pichurów. Stąd roztacza się piękna panorama na Kopę Bukowską, Krzemień i Bukowe Berdo. Nie ma tutaj nikogo – warto było przyjść o tej porze. Promienie porannego słońca coraz mocniej grzeją. Widoki są przepiękne, ale to nie one zachęciły mnie do spaceru w to miejsce.
W środku lasu, w miejscu, w którym są tak niesamowite widoki, znajduje się charakterystyczna chata. To tutaj w 2. sezonie serialu ukrywał się Rebrow, a później towarzyszyła mu Alsu Karimowa z synem Halidem. Szyby chaty oklejone były ukraińskimi gazetami – ewidentnie komuś się spodobały i już ich nie ma. Nie ma też bunkra, który stał przy chacie.
Na pierwszy rzut oka wyglądał na betonowy – w rzeczywistości do budowy tej części scenografii użyto płyty OSB, więc warunki atmosferyczne sukcesywnie go uszkadzały. Pod koniec kwietnia 2020 roku bunkier rozebrano. W środku znajduje się jeszcze drut kolczasty, który również pojawił się w filmie.
Do chaty od ruin mostu jest niewiele ponad kilometr – to nie jest daleko, podejście jest bardzo łatwe i myślę, że warto zobaczyć to miejsce. Jako ciekawostkę dodam, że sceny z wnętrza bunkra i chaty nagrywane były na wysypisku w Smolniku.
Wróciłam do motocykla i jadę dalej. Bardzo dobrze jeździ się po bieszczadzkich drogach – choć momentami są bardzo dziurawe, na co trzeba uważać. Panuje na nich niewielki ruch (przynajmniej poza sezonem wakacyjnym), są kręte, prowadzą przez piękne lasy i oferują niesamowite widoki.
Kolejnym punktem wycieczki śladami „Watahy” są Ustrzyki Górne. To tutaj stacjonowali pogranicznicy – tutaj też jest prawdziwa siedziba Straży Granicznej – znajduje się zaledwie kilkadziesiąt metrów od skrzyżowania prowadzącego w stronę Wołosatego.
Następnie Przełęcz Wyżna – czyli miejsce, skąd można wyruszyć na Połoninę Wetlińską, na której jeszcze niedawno znajdowało się słynne bieszczadzkie schronisko, zwane „Chatką Puchatka”. To najbardziej popularne schronisko w Bieszczadach zostało rozebrane – obok powstaje nowe i większe.
Ja z punktu widokowego podziwiałam Połoninę Caryńską. A co znajduje się na parkingu na przełęczy? „Zajazd u Górala”. A piszę o tym dlatego, że to dokładnie w tym miejscu rozgrywała się otwierająca pierwszy sezon „Watahy” scena wybuchu, w której giną praktycznie wszyscy – poza Rebrowem, który od razu został podejrzanym. To właśnie w tej scenie ginie tragicznie jego „miłość”, której szuka i do której wraca wspomnieniami w kolejnych częściach serialu.
W serialu można było rozpoznać również Jezioro Solińskie – pojawiały się ujęcia zatoczek nagrane z drona, na zaporze spotkał się Kalita z Metrem, a serialowa komenda policji zlokalizowana była w Ośrodku Wypoczynkowym „Rewita” – dawniej „Jawor”.
Niespełna 6 km dalej, przy Jeziorze Myczkowieckim, we wsi Bóbrka znajduje się kamieniołom.
To tutaj w pierwszym odcinku 2. sezonu znaleziono ciała uchodźców w retortach służących do wypału węgla drzewnego. Tak naprawdę retort nigdy tam nie było i obecnie nie ma – zostały postawione tylko na potrzeby produkcji. Poza tym kamieniołomem, w każdym sezonie Watahy pojawiają się sceny nagrywane w kamieniołomie znajdującym się w połowie drogi między Lutowiskami a Czarną.
Kolejną lokalizacją z filmu jest miejscowość Procisne: w okolicach parkingu miała miejsce przeprawa uchodźców przez rzekę. Warto wspomnieć, że podczas przebywania w lesie, Rebrow – ale nie tylko on – często przeprawiał się przez rzekę. Biorąc pod uwagę, że wiele z tych momentów było nagrywane w zimie – to robi wrażenie.
W serialu „Wataha” pojawiło się jeszcze wiele innych miejsc. Nie do wszystkich dotarłam – może uda mi się to przy okazji kolejnych podróży. Oglądając serial można dostrzec wiele niuansów nadających klimat – jak na przykład bieszczadzka kolejka leśna, która przejeżdża za stacją paliw „Grosar” w Cisnej albo ciężarówki wiozące drewno.
Jadąc przez bieszczadzkie lasy często mijałam samochody straży granicznej z patrolującymi teren strażnikami – nie obserwują dróg bez powodu. Po obejrzeniu serialu zastanawiam się, jakie tajemnice naprawdę kryją Bieszczady…
Twórcy serialu chcieli w jak najbardziej realistyczny sposób oddać charakter pracy strażników granicznych, więc podczas tworzenia scenariusza często korzystali z ich porad. Stąd znajomość sposobów przemytników takich jak np. chodzenie tyłem, by zmylić tropiącego strażnika lub właśnie wskakiwanie do strumienia, by pies zgubił zapach. To codzienność strażników, których praca wymaga charakteru i silnej psychiki – i zostało to bardzo dobrze przedstawione w serialu. „Watahę” emitowano w 19 krajach. Dotychczas pojawiły się trzy sezony – każdy z nich miał 6 odcinków.
Według mnie zdecydowanie warto wcielić się w rolę głównego bohatera serialu i wybrać się na wędrówkę śladami „Watahy”. Może i Ty, drogi Czytelniku, też się na to zdecydujesz, albo znasz już któreś z pokazanych miejsc? A może udało Ci się rozpoznać inne, którego nie pokazałam w tym materiale? Będzie mi miło, jeśli podzielisz się tym w komentarzu. Dziękuję za towarzyszenie mi w tej wycieczce. A dla zobrazowania opisywanych przeze mnie miejsc, użyj wyobraźni lub obejrzyj film, który zamieściłam powyżej.