Podróżowanie motocyklem 125? Jasne, czemu nie! Nasza przygoda zaczynamy w województwie świętokrzyskim u podnóży Świętego Krzyża, skąd wyruszamy na naszych 125 wprost na malownicze Mazury. Ktoś może pomyśleć, że zwariowaliśmy przejechać prawie cały kraj na tak małej pojemności, ale do odważnych świat należy. Cała trasa przez nasze 4 dni podróży wyniosła około 1300 kilometrów, bo oczywiście jak na motocyklistów przystało, nie będziemy leżeć do góry brzuchami na leżakach, tylko zwiedzać!
Pierwszego dnia wyruszamy krajowym drogami do piękniej miejscowości Kal. Start był o godzinie 6.00 więc jak można się domyślić za ciepło nie było, lecz to nam nie przeszkadzało. Pierwszego dnia zrobiliśmy około 600 km i dotarliśmy na miejsce około godziny 17, więc troszeczkę nam to zajęło, ale w międzyczasie była też przerwa na kawę jak i na obiad pośrodku pól, z własnej kuchenki turystycznej. Super klimat! Cała trasa przebiegła bardzo spokojnie i przyjemnie choć, nie powiem, pod koniec już pewne części ciała dawały się we znaki. Jakaż cisza i spokój nas zastała w Kalu! To coś niesamowitego. Idealne miejsce na odpoczynek!

Następnego dnia uznaliśmy, że musimy skorzystać z pięknych wrześniowych promieni słońca i pójdziemy na rowerki wodne. Pływaliśmy po jezoirach Święcajty oraz Mamry. Przy okazji mieliśmy też okazję dobić do brzegu malutkiej wyspy na środku jeziora, a ileż tam było tam pająków! O litości nigdy tam nie wrócę! Niestety choć kremem z filtrem byliśmy od stóp do głów wysmarowani, to i tak słoneczko nas spaliło.

Podróżowanie motocyklem 125 – nawet po szutrach!
Trzeci dzień był pełen wrażeń motocyklowych! Godzina 10.00 wyjazd i ruszamy w drogę i naszym pierwszym celem jest „Grobowiec z ciałami bez głów”. Czy zobaczyliśmy ciała bez głów? Oczywiście, że nie, za to był przed nami przepiękny grobowiec, a obok niego groby z początku XX wieku. Sam grobowiec z połowy wieku XIX był w lesie, do którego prowadziła szutrowa droga. Czy była odpowiednia do naszych motocykli, czyli Junaka Racer 125 i Hondy Cbr 125? Raczej niekoniecznie, ale powoli daliśmy radę!
Główny cel – Mosty w Stańczykach!
A teraz główny cel podróży czyli Mosty w Stańczykach! Cóż to za budowla i jaki klimat! Nie mogliśmy sobie odmówić i to właśnie tam zjedliśmy obiad i wypiliśmy kawę przy szumie strumyka z ogromnymi budowlami nad nami! Oczywiście wszystko zrobione było na naszym turystycznym zestawie. Każdemu polecam choć raz zobaczyć je na własne oczy. Spędziliśmy tam trochę czasu, bo kilka godzin, ale uznaliśmy, że jeszcze zdążymy skoczyć na granice trzech krajów w jednym miejscu – czyli Polski, Litwy i Rosji. Tak zwany Trójstyk.

Czasem zdarzą się trudności…
Po całym dniu atrakcji uznaliśmy, że pora wracać, bo to jednak ponad 100 km. Podczas powrotu chciałam wyprzedzić mojego towarzysza, ale niestety podczas tego manewru uszkodził się mój motocykl, nagle stracił moc i silnik zgasł. Na szczęście dało się jechać, ale z maksymalną prędkością 50 km na godzinę, a zostało nam w tedy około 60 km do hotelu i na następny dzień 600 km do domu. Dotarliśmy do hotelu i niewiele myśląc uznaliśmy, że ściągamy górną pokrywę silnika i szukamy przyczyny. Na szczęście miałam przy sobie najlepszego mechanika na świecie i po kilku godzinach walki Karol kontra Junak, Karol wygrał tę walkę, a przyczyną okazała się regulacja zaworów, która postanowiła się rozkręcić.

Czas na powrót!
Po dniu pełnym emocji i po nocnych walkach z silnikiem witamy już ostatni dzień naszej podróży – dzień wyjazdu do domu. Szczęśliwi, że oba motocykle są w pełni sprawne, ruszamy. Droga powrotna była cięższa z powodu przejechanych wielu kilometrów i tej samej pozycji i z bagażami na miejscu pasażera też dawały się we znaki. Droga jednak minęła nam już bezawaryjne i bezpiecznie dotarliśmy do domu.
Jestem dumna z siebie, Karola jak i naszych sprzętów, że daliśmy radę i przeszliśmy pierwszą w naszym życiu prawdziwą podróż motocyklową! Podróżowanie motocyklem 125 też jest możliwe! Jest to idealny sprzęt, by wejść w świat motocyklizmu i zdobywać ważne w turystyce umiejętności. Teraz czekamy tylko na prawo jazdy kategorii A i świat stanie przed nami otworem! Każdemu motocykliście polecam odważyć się i jechać gdzieś dalej, nie tylko na jeden dzień!
Zajrzyj na nasz kanał i do naszego sklepu!
Na blogu znajdziesz inne teksty czytelników, takie jak powyższy, jak i teksty nasze nasze, czyli ekipy #TYLKOjazda. Zapraszamy także na nasz kanał #TYLKOjazda na YouTube, na którym przedstawiamy propozycje tras motocyklowych i poradniki dla motocyklistów. Jeśli chcecie być na bieżąco z naszymi relacjami, odwiedźcie nas na Instagramie, Facebooku i TikToku. A jeśli potrzebujecie motocyklowych akcesoriów oraz odzieży, znajdziecie je w naszym sklepie internetowym moto-tour.com.pl.
Autorką tekstu „Podróżowanie motocyklem 125 – na Mazury!” jest Izabela – laureatka konkursu „Z pamiętnika motopodróżnika” – edycja: wrzesień 2023
Ja zrobiłem ponad 800km w weekend po Sudetach 😝 hondą 125(w towarzystwie większej hondy), ale Junakiem bym się w życiu nie wybrał. Szanuję i podziwiam ale trochę to psuje obraz takiej wyprawy. Ja przejechałem cała trasę bez jakichkolwiek stresów. Honda jechała ponad 200 km na pełnych możliwościach bez zająknięcia. Takie wyprawy nawet nie męczą bo na dużych cruiserach też jeżdżą 90-100km/h. Można jeździć w długie trasy i serdecznie to polecam
Dzięki za komentarz! 800Km to niezły wynik, pozdrawiamy! 🙂
Znajome strony 😃 na przełomie września i października również odwiedziłem ,stańczyki, piramidę w Rapie i trójstyk. Łącznie wyszło około 400km. Motorowerem junak raw 50. Za rok jadę na Litwę…
Powodzenia w wyprawie! 🙂