Jazda motocyklem nocą – dla jednych przykra konieczność lub nieprzewidziany rozwój wypadków, dla innych czysta przyjemność. Przyznam się, należę do tej drugiej grupy. Mało co relaksuje mnie tak mocno, jak płynąca z głośników interkomu klasyka rocka i synthwave z lat 80-tych i zatapianie się w światłach miasta. Niektórzy z nas żyją „among the creatures of the night”  jak śpiewał jeden z klasyków z tamtych lat, inni tymi „stworzeniami nocy”, po prostu, są. Niezależnie od tego, do której grupy należysz, jeśli zastosujesz te kilka zasad przydatnych w nocnej jeździe, zwiększy to Twoje bezpieczeństwo.

jazda-motocyklem-noca

Szybszy niż prędkość światła

Jazda motocyklem nocą powinna być, przede wszystkim, mniej dynamiczna. Żadne odkrycie, prawda? Niby każdy wie, a wychodzi jak zwykle. W powstrzymaniu swoich zapędów może pomóc znajomość wyników kilku prostych obliczeń. „Krótkie” światła w motocyklu są tak ustawione, by dobrze oświetlać przestrzeń na około 12 metrów przed nami. Długie, jak sami wiecie, zwykle wcale nie są o wiele dłuższe. Przy 100km/h w ciągu jednej tylko sekundy pokonujemy odległość 27 metrów. Z wyliczeń tych wynika, że przy tej prędkości, pozostaje nam mniej niż pół sekundy na zauważenie, prawidłową ocenę i zareagowanie na przeszkodę, która pojawi się przed nami. Może być to przeszkoda statyczna: dziura, fałda na asfalcie, gałąź lub śmieć. Gorzej, gdy jest to przeszkoda dynamiczna, na przykład lekko „zawiany” pieszy idący poboczem weekendową nocą, który zapomniał o odblaskach i latarce, a dodatkowo ubrany jest na czarno.

Mogą być to też różne zwierzęta, które nocą chętnie pojawiają się na pozamiejskich drogach. Komu choć raz sarna przebiegła przed nosem, ten wie, o czym mówię. Ci, którzy jeszcze tego nie doświadczyli, po pierwszym takim spotkaniu, szybko zrewidują swój pogląd na „szybką, ale bezpieczną” prędkość nocą.

„Jeżozwierz? W Polsce, to żyje żubr, bóbr, łoś, dzik, wilk, kuna, koń, wydra, ryjówka, zając…”

Świecące prostokąty

By zmaksymalizować swoje skupienie na drodze, warto obniżyć jasność telefonu lub przełączyć w tryb nocny, jeśli jeździmy z telefonem wpiętym w uchwyt na kierownicy, albo wręcz wyłączyć ekran, odsłuchując niezbędne komunikaty z głośników interkomu. Po pierwsze, sami wiecie, telefon rozprasza. Po drugie, spoglądając w jaskrawy ekran podczas jazdy ciemną ulicą, jesteśmy na kilka sekund oślepieni. Te kilka sekund wystarczy, by na ulice wbiegł pies, kot, szczur … żubr, bóbr, łoś, dzik, wilk… albo co gorsza, pieszy. Jeśli koniecznie chcemy używać telefonu, warto wykorzystać stary, piracki trick. Zerkając w ekran z jednym okiem przymkniętym, by drugie pozostało przyzwyczajone do ciemności. O ile posiadamy starszy motocykl, świecić samym sobie w oczy możemy tylko telefonem. Coraz więcej nowych motocykli, dodatkowo, może świecić nam w oczy wyświetlaczem TFT. Zwykle mają one tryby dzienne i nocne, w większości załączające się automatycznie, ale zawsze warto sprawdzić, czy taką opcję mamy włączoną.

jazda motocyklem nocą interkom

Jak to jest z tymi „długimi”

„Ja zawsze jeżdżę na długich” – pewnie każdy z nas ma kolegę, który stosuje taką taktykę. Nie bądźmy jak ten kolega! Po pierwsze, nikt z nas nie lubi, gdy ktoś jarzy nam prosto w oczy światłami drogowymi. Już wystarczająco powodów niektórzy motocykliści dają innym kierowcom, by nas nie lubili. Budujmy o nas lepszą opinię! Po drugie, jazda na długich wcale nie jest bezpieczniejsza. Oślepiamy tym kierowców jadących z naprzeciwka, jadących przed nami lub co gorsza, tych wyjeżdżających z podporządkowanej. Oślepiony, w dodatku zdenerwowany kierowca traci uwagę, przez co spowodować może wiele szkód, nie tylko dla nas, ale także dla innych uczestników ruchu.

Warto wiedzieć też o tym, że ludzkie oko o ile całkiem nieźle ocenia prędkość dwóch zbliżających się punktów świetlnych, tak bardzo słabo radzi sobie z oceną lampy motocykla, tworzącej jeden punkt. Jeśli dodatkowo zostaje oślepione, może wydarzyć się wypadek. Nie wszystkie wypadki zdarzają się dlatego, że kierowca samochodu nie zauważył motocyklisty. Wiele z nich wynika z błędnej oceny prędkości, z jaką motocykl się porusza. Kierowcy myślą, że zdążą wykonać manewr przed jednośladem. O ile nasz motocykl na to pozwala, warto rozważyć montaż akcesoryjnych reflektorów na gmolach, czy lagach. 3 punkty świetlne, które wówczas powstają, są ciągle na tyle nietypowym widokiem dla kierowców samochodów, że odruchowo zwracają uwagę na taki dziwny pojazd pojawiający się czy to przed nimi, czy też w lusterku.

jazda motocyklem nocą na długich światłach

Nie każdy bohater nosi pelerynę

Jasne – czarny kask, czarny wizjer, czarny strój, czarne buty i motocykl wyglądają fajnie, nawet bardzo, bardzo fajnie, prawie jak strój Batmana. Musimy tylko pamiętać, że chociaż bardzo byśmy chcieli, nikt z nas nie jest superbohaterem, a życie to nie film Nolana, więc mamy małe szanse na przetrwanie zderzenia z ciężarówką, która wymusi pierwszeństwo. Zamiast peleryn, załóżmy kamizelki. To żaden wstyd, a znacząco poprawi naszą widoczność w nocy, czy słabych warunkach pogodowych. Choć w Polsce kamizelka odblaskowa nie jest wymagana, warto zawsze wozić ją przy sobie. W kufrze, w schowku pod siedzeniem, w tankbagu, czy w plecaku. Nie raz zdarzały mi się nieplanowane powroty późną nocą, w burzy i deszczu, we mgle, przez lasy. W takich sytuacjach żarty się kończą i nawet przeciwdeszcz w kolorze fluo to może być za mało. Każdy element, który zwiększa naszą widoczność, to choćby trochę spokojniejsza głowa, a to już dużo daje. Kamizelka to nie wstyd!

kamizelki odblaskowe na motocykl

Ciemność widzę, ciemność – jazda motocyklem nocą

Wszyscy kochamy czarne wizjery. To znaczy, prawie wszyscy. Turyści i advenczerowcy zwykle w nich nie jeżdżą. Chopperowcy jeżdżą w kaskach otwartych, a do skuterowych jetów, czarnych szyb właściwie nie ma. Jeśli mamy kask z blendą i lubimy jeździć nocą problem jest rozwiązany. Jeździmy cały czas z szybą przezroczystą, za dnia używając blendy. Ci jednak, którzy blendy nie posiadają i zwykle jeżdżą w szybie przyciemnianej, muszą pamiętać o dwóch kwestiach. Po pierwsze, czy szyba ma homologację, a lepiej niech ma, by nie narobić sobie biedy w razie czego. Po drugie, by mieć zawsze przy sobie wizjer przezroczysty. Nie zostawiajcie przezroczystych wizjerów w domu. Lepiej zaopatrzyć się w pokrowiec, by swojej szyby nie porysować i wozić ją w plecaku lub tankbagu. W najgorszym wypadku, przezroczystą szybę możemy spakować, po prostu, pod kurtkę, ale zawsze warto mieć ją przy sobie. Nieoceniony podczas jazdy w nocy jest także pinlock, czyli wkładka zakładana od wewnętrznej strony wizjera zapobiegająca parowaniu. Jeśli jeździsz z pinlockiem, pewnie to wiesz. Jeśli pinlocka nie masz – zaopatrz się w niego czym prędzej, a problemy z parowaniem szyby skończą się raz na zawsze. Z pinlockiem jest jak z interkomem – gdy raz już założysz, to nigdy już nie zdejmiesz.

Czarny-wizjer-nocą-na-motocyklu

Widoczność w nocy jest kluczowa, dlatego zawsze dbaj o czystość swojego wizjera. Jazda motocyklem nocą różni się pod tym względem od jazdy dziennej.  Nic tak nie wkurza nocą, jak rozmazany na szybie owad. O ile w dzień jest to w mniejszym lub większym stopniu do zniesienia, tak w nocy plamy na wizjerze załamują światło na setki dziwnych sposobów i kątów, tworząc smugi, odbłyski, efekty halo i wszelkie inne skutecznie utrudniające nam jazdę zjawiska. Z tego też powodu zawsze warto wozić ze sobą niewielkich rozmiarów cleaner i mikrofibrę do wizjera. Od siebie polecić mogę Ipone.

Zajrzyj do naszego sklepu!

Zapraszamy na nasz kanał #TYLKOjazda, na którym przedstawiamy propozycje tras motocyklowych i poradniki dla motocyklistów. Jeśli chcecie być na bieżąco z naszymi relacjami, odwiedźcie nas na InstagramieFacebooku i TikToku. A jeśli potrzebujecie motocyklowych akcesoriów oraz odzieży, znajdziecie je w naszym sklepie internetowym moto-tour.com.pl.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *