Czechy motocyklem, o tym pomyślałem, kiedy już księżyc jasnym snopem światła smagał moje powieki, bym w końcu zasnął. Ja jednak oczami wyobraźni odnajdywałem kolejne punkty na mapie jutrzejszego wyjazdu motocyklowego. Późną nocą, dopinając ostatni punkt wyprawy w mojej głowie w końcu usnąłem. Zimna noc, otulając świat poranną mgłą powoli po kawałku odchylała mleczny woal, odsłaniając budzące się słońce.
Uchyliłem okno i powiew rześkiego, ostrego powietrza napełnił moje płuca do pełna niczym etylina bak motocykla. Ostatnie badanie kieszeni, sakw, kufrów czy wszystko zostało spakowane. Naciągając buty wsłuchuję się w mruczenie rozgrzewającego się silnika mojego motocykla. Jak przed pierwszą randką serce mocniej bije i czuję mieszankę strachu i podniecenia zmieszaną z radością, że nadchodzi ta wyczekiwana cały tydzień chwila, gdy wsiądę na motocykl. Kiedy weekend leniwie budzi miasta do życia ja jestem już w Raciborzu. Jadę sam i nie ogranicza mnie zależność od potrzeb innych uczestników podróży. Kiedy chcę przystaję, gdy czuję potrzebę odkręcam mocniej manetkę. Ostatnie tankowanie i za chwilę mijam granicę polsko-czeską.
Czechy motocyklem – T-34 w Sudicach
Tuż za nią drzemiący ciągle we mnie mały chłopak krzyczy na widok znajomej sylwetki czołgu z filmu „Czterej pancerni i pies” bym przystanął. Cicho w uszach zaczyna pobrzmiewać melodia…
„Deszcze niespokojne potargały sad”
Obowiązkowe zdjęcie i niedługo znów wiatr owiewa mój kask, mknąc przed siebie moim kawasaki.
Weisshuhnův kanál

Tak po niedługim czasie dojeżdżam do kolejnego punktu mojej trasy, czyli Weisshuhnův kanál. Krótki spacer pozwala rozprostować nogi i powolnym marszem docieram w pobliże malowniczych akweduktów. Wody kanału, przepływając akweduktem wiją się po zboczu zalesionych pagórków, budząc kolejne wspomnienie z dzieciństwa, czyli bajkowego Rzaholeckiego lasu, rysując w wyobraźni postać rozbójnika Rumcajsa.
Czas w dalszą drogę. Tym razem, pokonując zalesione, kręte drogi wznoszące się delikatnie ku górze docieram do ruin zamku Vikštejn. Rozproszone na rozległym terenie szczątki ruin kolejnych zabudowań zdają się tętnić i przywoływać dawną świetność cicho snując coraz to inną opowieść. Tu ploteczki o hrabinie tam o polowaniu burgrabiego. Mijana ukryta w ziemi ruina piwnic przywołuje zapach długo leżakowanego w zmurszałych butlach wina. Ze snu na jawie wybudza dźwięk pędzących opodal motocykli. Z wieży umiejscowionej przy końcu ruin można podziwiać sunące dołem w ciasnych agrafkach motocykle. Serce mocniej zaczyna bić i wzrokiem zaczynam szukać drogi powrotnej do motocykla. Znów to przyjemne mrowienie rozchodzące się po ciele, gdy dwucylindrowy silnik wbija się na wysokie obroty. Kolejnymi odcinkami przemierzam wąskie drogi z ciągnącymi się po bokach kwitnącymi drzewami dzikich wiśni.
Czechy motocyklem – kraj zakrętów
Znów za chwilę zmienia się krajobraz na trasę odsłoniętą od drzew, jadąc pośrodku pól ciągnących się na szczycie niewielkiego wzniesienia. Feeria wiosennych barw zmieniających się co chwilę doprowadza w końcu ku ostatniej dzisiejszej atrakcji. Kamenne křeslo, do którego by dojechać, motocykl musiał nieść mnie w górę wśród trawiastego pastwiska. Na szczycie nakarmiony do syta przeżyciami rozsiadam się na białej kamiennej sofie i jak po sutym objedzie powieki zaczynają mi ciążyć. Rozglądam się sennie po okolicy, korzystając z chwili relaksu. W końcu w każdej przygodzie przychodzi czas powrotu. Obojętnie jak długa by ona nie była, nadchodzi moment, gdy trasa parabolą zakręca ku „macierzystemu portowi”.
Chłodny wiatr zaczyna robić się coraz ostrzejszy. Przenika pędem powietrza odzież motocyklową. To znak, że wraz z kolejnymi kilometrami nadchodzi wieczór. W końcu znajoma brama otwarta życzliwie wita podróżnika u kresu wycieczki. Jeszcze wieczór będzie mijał do późna okraszony opowieściami w gronie rodziny. Gdy nastanie koniec relacji przyjdzie czas, gdy księżyc nie będzie już musiał czynić starań bym zasnął. Wtulony w poduszkę, spełniony, szybko odchodzę w objęcia Morfeusza.
Autorem tekstu „Czechy motocyklem, czyli jazda do syta” jest Szymon – laureat konkursu „Z pamiętnika motopodróżnika” – edycja: maj 2023
Jeśli chcesz więcej propozycji tras motocyklowych, zajrzyj do zakładki podróże motocyklowe, a także na nasz kanał YouTube #TYLKOjazda