Stodwudziestkipiątki, supertwin i wreszcie superbike pędzące pełnym piecem przez wąskie uliczki malowniczo usytuowanego czeskiego miasteczka. Masowe ślizgi na płynach eksploatacyjnych. Płonące na chodnikach motocykle. Owca przechadzająca się po startmecie wśród zaskoczonych zawodników sekundy przed startem wyścigu. Leśna flora i fauna z okolicznego lasku pakująca się wprost pod koła i rzesze fanów czeskiego road racingu obserwujące to niezwykłe wydarzenie z sercem w gardle i piwem w ręku. W skrócie – jubileuszowa, sześćdziesiąta już edycja legendarnego wyścigu 300 zatáček Gustava Havla to istny czeski film. I ja też tam byłem i kofolę piłem i wspaniały był to seans – nie zapomnę go nigdy. A dziś opowiem Wam o tych wrażeniach
Z WIZYTĄ W KRAJU PIWA I KOFOLI
30 kilometrów w prostej linii od granicy Czech z Polską leży urokliwe, niewielkie i zwykle spokojne miasteczko Hořice. Na kilka dni w roku staje się jednak celem motocyklowych pielgrzymek fanów ekstremalnych wyścigów ulicznych, bo też wrażenia z Hořic śmiało porównać można do tych z legendarnych wyścigów na Wyspie Man. W dodatku sama wycieczka do Czech jest nieporównywalnie prostsza w zorganizowaniu, niż wyprawa na Morze Irlandzkie. Nic więc dziwnego, że dwa Hořickie wydarzenia, czyli majowe 300 zatáček Gustava Havla i sierpniowe Czech Tourist Trophy, cieszą się tak ogromną popularnością wśród Czechów, Polaków, Słowaków, Niemców i mieszkańców innych okolicznych krajów.
300 zatáček Gustava Havla 2023
W 2023 roku odbyła się jubileuszowa, sześćdziesiąta już edycja 300 zatáček Gustava Havla, czyli trzystu zakrętów imienia Gustava Havla. Wyścigu z tradycją, bo pierwsza edycja miejsce miała już w 1936 roku. Nazwa wzięła stąd, że po przejechaniu dwunastu okrążeń, zawodnicy przejeżdżają 312 zakrętów. Liczące 26 zakrętów okrążenie długości 5150m o przewyższeniu 90m obejmuje długie proste, liczne zakręty na leśnym odcinku i niemal dwukilometrowy odcinek przez samo miasto. Od 1968 roku wyścig nosi imię zmarłego tragicznie rok wcześniej, legendarnego czechosłowackiego zawodnika sportów motocyklowych – Gustava Havla.
Zawodnicy startują w różnych klasach. Od SP 125 przez GP 125 / MOTO 3 + OPEN 250 + SSP 300, SSP 600, SUPERTWIN po gwóźdź programu, czyli SUPERBIKE. Sama impreza zorganizowana jest oczywiście legalnie i profesjonalnie, choć swojski klimat czuć na każdym kroku. Wybierając się do Hořic musimy przygotować się na sporą ilość przemierzonych pieszo kilometrów. W końcu fajnie oglądać zmagania zawodników na każdym zakręcie i każdej prostej, prawda? Ja w miejscu siedzieć nie lubię więc zdecydowałem się na taką formę, co wiązało się z koniecznością przejścia łącznie ponad dziesięciu kilometrów w obrębie toru. Całe szczęście, jak na ojczyznę piwa przystało – za każdym rogiem czekały na mnie stragany z rollbarami i grillem. Z tego też względu, jeśli wybieracie się na imprezę, warto poświęcić na to wydarzenie 2-3 dni.
NAMIOT DO TORBY I NA ZAWODY
Dobrym rozwiązaniem będzie przyjazd w piątek wieczorem lub sobotę rano, obejrzenie sobotnich kwalifikacji, następnie niedzielnego wyścigu właściwego i wyjazd w poniedziałek. Taka forma sprawi, że znajdziecie czas na pełne doświadczenie tej wyjątkowej imprezy. Nie bez znaczenia jest też możliwość wypicia kilku czeskich produktów narodowych, lanych z kija parę metrów od pędzących „na pełnej” zawodników. Ja ze względu na przyjazd w sobotę wieczorem i wyjazd w niedzielę po wyścigu, musiałem ograniczyć się głównie do – skądinąd równie pysznej – kofoli. W końcu kilkaset kilometrów w jedną stronę na nakedzie – z czego większość w nocy – wymaga jednak świeżej głowy.
Od siebie polecić mogę pole namiotowe Kemp Rychta, gdzie rozbiłem swój namiot. Nie, żeby był to wpis sponsorowany. Nie zapłacili mi za reklamę. Niestety ;(
Znajduje się ono tuż obok odcinka Dahova, około stu metrów od trasy wyścigu. Od wielu lat przyjeżdża tam spora reprezentacja Polaków, o czym przekonałem się w momencie zaparkowania motocykla. Ledwo zdążyłem zdjąć z głowy kask, do uszu moich dobiegł znajomy gitarowy riff i następujące po nim, znane chyba każdemu Polakowi słowa – Jolka Jolka, pamiętasz… Z tego miejsca chcę też podziękować koledze, który gdy tylko zauważył triumpha na krakowskich blachach parkującego obok jego namiotu, pośpieszył pchany polską gościnnością z gestem dobrego serca, poczęstować jeźdźca czeską zupą chmielową. I taki klimat to ja szanuję!
NIE WSZYSTKO POSZŁO ZGODNIE Z PLANEM
Źródło: Facebook/Bouračky kolem Miletína
Wyścig zorganizowany jest z należytą starannością. Tak, by zapewnić zawodnikom i widzom bezpieczeństwo. O ile o bezpieczeństwie w przypadku wyścigów ulicznych w ogóle można mówić? Jak twierdzą sami zawodnicy – Hořice to jeden z najbardziej wymagających ulicznych torów w Europie. Pomimo szczerych chęci organizatorów, nie obyło się bez incydentów. Tor z roku na rok zabezpieczony jest coraz lepiej, co sprawia, że zawodnicy czują się bezpieczniej. A to przekłada się na jazdę jeszcze bardziej na krawędzi. Wypadki na sobotnich kwalifikacjach spowodowały konieczność przełożenia kwalifikacji superbike na niedzielę. W niedzielę zaś doszło do kilku innych poważnych wypadków. Najpierw ślizg siedmiu zawodników na plamie płynów eksploatacyjnych wyciakających z jednego ze startujących motocykli. Później masowa kraksa w środku miasta zakończona dramatycznie wyglądającym pożarem, co skutkowało zakończeniem wyścigu klasy superbike. Interweniował śmigłowiec pogotowia, jednak całe szczęście nikt nie zginął, tym razem skończyło się na złamaniach.
Źródło: YouTube/Martin Hrňa_Moment
Nie można nie wspomnieć także o incydencie co prawda śmiesznym, jednak w innych okolicznościach mogącym skończyć się tragicznie. Nie do końca wiadomo w jaki sposób, ale sekundy przed rozpoczęciem wyścigu, na linię startu między przygotowujących się zawodników wbiegła… owca. Całe szczęście w porę zareagował jeden z widzów. Zabrał biedne zwierzę w bezpieczne miejsce (mam przynajmniej taką nadzieję, bo obok stał grill), dzięki czemu wyścig mógł ruszyć. Na jednym z filmów z wyścigu opublikowanych na YouTube daje się nawet dostrzec sarnę przeskakującą przez tor ułamek sekundy za pędzącym „dwie paki” zawodnikiem.
JEDŹCIE I OGLĄDAJCIE
Cóż to dużo mówić – działo się. Każdemu fanowi motorsportu polecam choć raz wybrać się na 300 zatáček Gustava Havla lub Czech Tourist Trophy. Niesamowity klimat i niezapomniane wrażenia. Ah i czeskie trasy, przez które przejedziecie po drodze! Klimatem przypominają małą Szwajcarię. Nie pożałujecie!
Na naszym kanale na YouTube TYLKOjazda znajdje się relacja z tego wydarzenia. Prezentujemy tam akcesoria i odzież motocyklową, testujemy motocykle, opowiadamy o nowościach i przedstawiamy nasze propozycje tras motocyklowych. Na naszym blogu także znajdziecie wiele ciekawych treści i nawet konkurs. A jeśli potrzebujecie odzieży i akcesoriów, kupicie je w naszym sklepie Moto-Tour.com.pl
We’re glad to hear that 🙂